Tworzenie produktów nie jest łatwe. I choć powstaje wiele start-upów, to ogromna ich liczba upada. Na początku drogi nigdy nie możemy być pewni naszego sukcesu. Jednak są pewne czynności i praktyki, które ograniczają ryzyko niepowodzenia. Chcesz je poznać? Czytaj dalej!
Niedawno byłam na Meet-upie Agile Warsaw o tytule „Dlaczego start-upy powinny być zwinne?”. Prelegentem był Michał Rychlik. Product Owner, związany zawodowo ze start-upami na różnych etapach ich rozwoju. Opowiadał on o swoich doświadczeniach i o tym dlaczego uważa, że zwinność jest kluczowa dla powodzenia firmy pragnącej stworzyć i wprowadzić nowy produkt na rynek.
Przeprowadziłam z Michałem ciekawą rozmowę o tym jak podchodzi do generowania pomysłów na Produkt, ich weryfikacji oraz pierwszych etapów realizacji. I choć znajdziecie dużo wskazówek, to podkreśla on, że to nie jest przepis na sukces. Opisane metody jedynie ograniczają ryzyko niepowodzenia.
W dzisiejszych czasach do dyspozycji jest mnóstwo narzędzi, które ułatwiają procesy omawiane w wywiadzie, takie jak: narzędzia do tworzenia Landing page’a czy ChatGPT, którego można użyć np. do wygenerowania pomysłów na dotarcie do swojej grupy docelowej czy nawet napisania gotowego skryptu wywiadu. Procesy te zatem nie powinny trwać długo. Wykorzystując całe dobrodziejstwa techniczne dzisiejszych czasów, możemy ograniczyć te czynności nawet do 2 tygodni!
Jeżeli jesteście ciekawi, to zapraszam do lektury wywiadu.
WYWIAD
Michał i jego doświadczenia
Cześć. Chciałabym dziś z Tobą porozmawiać o tworzeniu Produktów od zera. Zanim jednak zaczniemy, czy mógłbyś powiedzieć parę słów o sobie w kontekście tematu naszej dzisiejszej rozmowy? Czym się zajmujesz i jakie masz doświadczenia zawodowe w tym aspekcie?
Jasne. Jestem Michał. W sercu cały czas jestem programistą, niemniej od wielu lat realizuję się w różnych inkarnacjach roli produktowca. Całe moje życie zawodowe to są wyzwania związane z budowaniem biznesów na wczesnym etapie.
Wszystko od pustej kartki do pierwszych użytkowników, aż po etap product-market-fit i skalowania modelu biznesowego. Ostatnie trzy rzeczy, które robiłem to rezerwacje wizyt u fryzjera, dostawy zakupów do domu i internetowa wyszukiwarka kodu (coś jak Google for Code).
O ile dobrze kojarzę, to nie zawsze były czyjeś start-upy. Miałeś też własne pomysły…
Tak, realizowałem też własne pomysły.
Powiedziałbyś coś więcej o tych Twoich tworzonych od zera?
Jasne. Do tej pory miałem trzy rzeczy, które doprowadziłem do sensownego etapu.
Obecnie jestem na początkowym etapie rozwijania kolejnego swojego pomysłu. Rzuciłem się na głęboką wodę i zostawiłem dla niego moją ostatnią pracę.
Generowanie pomysłów
Są tacy ludzie, którzy potrafią generować duże ilości pomysłów. Są też tacy, którym ciężej jest coś wymyślić, a chcieliby coś tworzyć. I moje pytanie do ciebie, jak znaleźć dobry pomysł na produkt?
Są też metody myślenia o problemach i świecie, które pozwalają ocenić, czy pomysł ma szansę powodzenia czy nie. Znajomość pewnych kryteriów powoduje, że zauważasz w świecie różne problemy, które intuicyjnie te kryteria spełniają. I zapalają ci się lampki mówiące o tym, że może to jest właśnie kolejna biznesowa szansa.
Natomiast czwarta sytuacja, dotycząca umawiania spotkań sprzedażowych, to też była pewnego rodzaju wiedza insiderska z miejsca gdzie wcześniej pracowałem. Nie jestem sprzedawcą, czy osobą kupującą w czasie takich spotkań, natomiast pracowałem w miejscu, gdzie tego typu spotkania się odbywały. Obserwowałem je z bliska.
Weryfikacja pomysłów
Moim pierwszym celem jest zawsze dokładne zdefiniowanie problemu. Niestety mózg ludzki działa tak, że gdy zauważamy sytuacje w życiu, w których ktoś się z czymś zmaga, to zazwyczaj w pierwszym odruchu od razu przychodzą nam do głowy rozwiązania. Ja staram się zrobić krok wstecz i dobrze zdefiniować problem. Dobrze zdefiniować to znaczy określić kto ma ten problem i jakiego typu jest to problem. Czy coś jest zbyt trudne lub w ogóle nieosiągalne, czy jest zbyt drogie, frustrujące, albo zbyt długo trwa. Jak widać skupiam się na przymiotnikach nacechowanych negatywnie. Z definicji, mamy do czynienia z problemem, jeśli możemy powiedzieć, że coś nie jest wystarczająco dobre.
Jest to jednak dość subtelne. Bo te rozmowy należy tak skonstruować, żeby nie były one zbyt sugerujące. Trzeba też rozważyć z kim najlepiej będzie porozmawiać. Na przykład, najłatwiejszym sposobem dotarcia do osób, które chcą z tobą porozmawiać, jest szukanie wśród twojego kręgu znajomych, współpracowników, czy społeczności, której jesteś częścią. Te osoby z natury rzeczy Ci kibicują albo przez zwykłą kurtuazję mogą, myśląc, że to będzie ci na rękę, utrzymywać, że coś jest dla nich bardzo ważne. Choć doceniam to oczywiście i jest to bardzo miłe… nie do końca o to chodzi.
Tutaj dochodzi do takich prostych refleksji typu – rozmawiam z tymi ludźmi i zastanawiam się „czy ja ich tak po prostu lubię?”. Czy mi zależy na tym, żeby im pomóc tak silnie, że poświęcę na to 10 lat swojego życia? To są może trochę filozoficzne pytania, ale chyba ważne. Bo to będzie bardzo trudna podróż.
Mówi się też, że Product Owner powinien mieć pasję do tego co robi. I ja się z tym totalnie zgadzam. Przykre jest jak zajmujesz się czymś co ci po prostu nie sprawia przyjemności. Codziennie rano wstajesz i boli cię, że musisz iść do pracy. Super, że o tym wspominasz.
Oczywiście to są rzeczy, z którymi można walczyć i im przeciwdziałać różnymi metodami (tak też zrobiliśmy) Skutecznie tworząc swoją wiarygodność w ich domenie, aż w końcu te osoby zaczną same do nas lgnąć.
Tak, chyba to jest dobre streszczenie tego co chciałem powiedzieć.
Rys.1. Źródło: „Lean Analytics„, Alistair Croll, Benjamin Yoskovitz.
Cały czas krążymy wokół problemów. Czy ty na tym etapie definiujesz kryteria, które pozwolą ci podjąć decyzję, czy dalej chcesz iść w ten temat? Czy jest to bardziej wyczucie i intuicja?
Nie jest przypadkiem, że w powyższej tabelce z etapami i modelami biznesowymi, w pierwszym wierszu są metody, a nie ma metryk. To dlatego, że na tym etapie tak naprawdę dążymy do binarnej decyzji – czy chcę to robić, czy nie. Nie ukrywam, że dużo tutaj jest oparte na intuicji. Nie wiem czy jest dobrym pomysłem na siłę próba ubrania tego w ramy liczbowe.
Natomiast to chyba wszystko jest zagadnienie związane z profilem ryzyka. Po prostu nie robiąc tego wszystkiego i nie mając tych dodatkowych informacji nadal możesz podjąć decyzję, że chcesz się danym pomysłem zajmować. Wtedy ryzyko jest większe, ale to wcale nie musi być coś złego. Niektórzy lubią robić rzeczy ryzykowne, a i samo ryzyko czasem popłaca.
Natomiast żeby to było bardziej konkretnie… W testowanie użyteczności jest coś takiego jak Reguła Magicznej Piątki. Jak porozmawiasz z pięcioma osobami to odkryjesz 80% problemów użyteczności.. W szczególności, ta reguła mówi, że przepytując kolejne osoby, zaczynasz uderzać w Law of Diminishing Returns – już niewiele więcej odkryjesz. Podobnie jest w przypadku wywiadów walidujących problem. Z tym, że tutaj robię ich co najmniej 10, a tak naprawdę kontynuuję, aż przestaję dowiadywać się rzeczy, których się nie spodziewałem. To co chcę podkreślić, to że wbrew obiegowej opinii etap rozmów wcale nie musi być długi.
Problemy, które odkrywam w rozmowach z użytkownikami, staram się przeanalizować pod kątem wspomnianych wcześniej cech. Odpuszczam problemy, które nie mają żadnej z tych cech. Fajnie by było, gdyby problem miał większość z nich, czyli np. był zarówno drogi, pilny i częsty, no ale jak to jest tylko jedna z tych cech, to też jest to całkiem dobry znak i zachęta do dalszej pracy
W kolejnej części wywiadu poruszane są tematy związane z tworzeniem i weryfikacją rozwiązań. Serdecznie zapraszam do lektury!
POLECANE KSIĄŻKI
[1] Lean Customer Development: Building Products Your Customers Will Buy, Cindy Alvarez
[2] Testing Business Ideas: A Field Guide for Rapid Experimentation, David J Bland, Alexandra Osterwalder